cashback serwis: https://letyshops.onelink.me/HKO3/ae921128 wtyczka: https://bit.ly/3wh2ey0Moje inne q&a: https://www.youtube.com/watch?v=Z3lOx5mOV5s&ab_chan
Maz w lózku czyta ksiazke, tesciowa sie kladzie i lezy, nagle maz wsuwa reke pod koldre i w majteczki zaczyna reke wkladac. Wyskoczyla tesciowa z lózka i do córeczki: - Alez kochanie, chwile lezalam i zaczal sie do mnie dobierac - Tak, tak, palec zmoczy, kartke przewróci i dalej czyta Baca z gaździną jadą w pole: - Słuchojcie no baco
Jeśli relacje z teściową nie układają się zbyt dobrze, „mama” może nie chcieć przejść przez gardło. Mama to jednak zazwyczaj ktoś bardzo bliski, jedyny w swoim rodzaju, kojarzy się z łagodnością, dobrocią i ciepłem. Trudno oczekiwać, żeby te same uczucia wiązały nas z teściową.
Teściowa a synowa. teściową a synową to temat stary jak sama instytucja małżeństwa. Teściowa jawi się często jako stara jędza, która poucza, we wszystko się wtrąca i wszystko wie najlepiej. Synowa natomiast to zarozumiała dziewucha, która chce ukraść miłość syna. Obie kobiety traktują się jako potencjalne rywalki, które
6asKkd. Konflikty z teściowymi często dotyczą sposobu wychowywania dziecka (GettyImages) Relacje z teściami nie należą do najłatwiejszych. W grę wchodzi bowiem pogodzenie sposobu życia osób ze sobą niespokrewnionych, a często dopiero się poznających. Na ten temat powstało wiele niewybrednych żartów. Jednak jak wynika z badań amerykańskich naukowców, to nie charakter teściowej jest winny konfliktów a ewolucja. 1. Badania nad relacjami teściowych z synowymi Psychologowie z Arizona State University postanowili bliżej przyjrzeć się relacjom z osobami, które nie są ze sobą spokrewnione a spowinowacone. Badanie pt. "Konflikt teściowej z synową: perspektywa ewolucyjna i raport z danych empirycznych ze Stanów Zjednoczonych" zawierało odpowiedzi 308 osób, dotyczących więzi, współpracy i konfliktów. Badacze skupili się przede wszystkim na relacjach między kobietami. Mimo to badanie wykazało, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni częściej popadali w konflikt z teściowymi (44 proc.), niż z matkami (39 proc). Również matki zaznaczały, że częściej kłócą się z synowymi niż z córkami. Co ciekawe spory te dotyczyły głównie sposobu wychowywania dzieci, wydawania pieniędzy, czy zajmowania się domem, a jak zaznaczają autorzy badania, są to kwestie, które mogą mieć istotny wpływ na trwałość związku. 2. Relacja z teściową a dziecko Niestety konflikty między teściową a synową mogą przybrać bardzo drastyczny obrót i rozwiązania, które odbiją się na wszystkich członkach rodziny, a zwłaszcza tych najmłodszych. To właśnie dzieci stają się niejako zakładnikami konfliktu. Z badań przeprowadzonych przez prof. Geoffreya Greifa z Uniwersytetu Maryland jasno wynika, że to synowa ma większą władzę. Może ona bowiem ograniczyć kontakty z wnukiem i dostęp do swojego męża, gdy poczuje, że teściowa zbyt agresywnie ingeruje w małżeństwo i wychowanie dziecka. Konflikty z teściowymi często dotyczą sposobu wychowywania dziecka (GettyImages) 3. Wszystkiemu winna ewolucja Wnioski autorów badania opublikowanego w czasopiśmie "Evolutionary Psychological Science" mówią jednak, że za konflikty i złe relacje nie jest odpowiedzialny paskudny charakter teściowej lub synowej, a ewolucja. Według nich każdy nieświadomie działa w interesie "genetycznych krewnych". "Ten konflikt genetyczny może spowodować, że powinowaci (teściowie) nie będą się zgadzać co do dystrybucji zasobów i inwestycji, podobnie jak widzimy, że matki i ojcowie nie zgadzają się w tych dziedzinach. Nasze wyniki są zgodne z hipotezą, że konflikt genetyczny może leżeć u podstaw negatywnych interakcji społecznych, które występują w związkach afiliacyjnych (teściowych)" – czytamy. Dlatego też należy pogodzić się z tym, że konflikty z teściowymi prędzej czy później mogą nastąpić. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie one mogą być nieocenionym wsparciem w sytuacjach kryzysowych. Z drugiej strony, będąc teściami, należy przede wszystkim ustąpić pierwszeństwa młodym małżonkom i rodzicom oraz zapewnić ich o stałym wsparciu i gotowości do działania. W końcu to oni będą wychowywać swoją pociechę według swojej wizji i planu. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Polecane polecamy
Drogie Panie,postanowiłam tu napisać, bo nie bardzo wiem, jak rozwiązać problem relacji z teściową. Nie umiem się do tego zdystansować, sprawa jest delikatna - bo chodzi o uczucia - a widziałam, że potraficie bardzo mądrze doradzić w trudnych kwestiach przepraszam za długość postu - starałam się ilustrować wszystko przykładami, które - mam nadzieję - więcej powiedzą, niż moje opinie i teściowa bardzo ciepło mnie przyjęła, dość szybko zaczęła być wylewna w okazywaniu mi uczuć i sympatii. Ja jestem raczej powściągliwa i mam wrażenie, że pewną przykrość sprawiło jej nieodwzajemnianie przeze mnie wyznań typu "kocham cię". Jest bardzo pracowita i świetnie zorganizowana. W zasadzie nie potrafi się lenić i odpoczywać, bardzo dużo wymaga od siebie i od innych. Lubi i potrzebuje pomagać bliskim, przy czym pomaganie to polega na gotowaniu, sprzątaniu, prasowaniu itp. Czasem niestety nie uwzględnia przy tym potrzeb osób, którym pomaga. Przykłady: kiedy kupiliśmy mieszkanie, przez kilka pierwszych tygodni nie mieliśmy pralki. Teściowa zabierała nam pranie i przywoziła wyprane i uprasowane. Czułam się z tym dość niezręcznie, jednak perswazją wymusiła na nas tę formę pomocy. Nawet po kupnie przez nas pralki chciała robić nam dalej pranie, bo przecież my jesteśmy tacy zapracowani... Uwielbia dla nas gotować. Zawsze stara się robić ulubione potrawy. Aż czasem boję się powiedzieć, że coś mi smakowało, bo wiadomo, że przy następnej okazji przywiezie to danie Bardzo zresztą pomogła nam po narodzinach dziecka - przygotowała niezliczoną ilość obiadów; wystarczyło rozmrozić i zjeść. Bardzo byłam i jestem jej za to wdzięczna. Chętnie kupuje nam różne przedmioty do domu (garnki, patelnie, deski do krojenia, ręczniki itp. itd) oczywiście bez konsultacji. Niektóre z tych prezentów okazały się bardzo przydatne, inne były mi nie na rękę (kurzą się w szafce).Kilka razy przyjechała do nas na obiad z.... własnym obiadem, co powodowało, że czułam się podczas naszego wyjazdu na wakacje opiekowała się kotem, przy okazji poukładała swojemu synowi wszystkie rzeczy w szafie. Wiem, że mi chętnie też by poukładała, na szczęście się powstrzymała. O powodach (domniemanych) będzie ta pomoc często jest przez nią narzucana. Staramy się żyć samodzielnie i po swojemu. Nie czuję się dobrze z tym, że ktoś mi usługuje, albo decyduje, jakiej patelni będę używać - kiedyś zresztą w tajemnicy przede mną wyrzuciła zniszczoną patelnię.Zresztą teściowa ma tendencje do narzucania swojej woli innym i mówienia im, co i jak mają robić. Swego czasu próbowała udekorować nam mieszkanie lampami naftowymi. Próbowała ofiarować nam te lampy na wiele sposobów. Broniliśmy się przed tym rękami i nogami. Wreszcie któregoś dnia przywiozła je i poustawiała nam na półkach - żeby zobaczyć, jak wyglądają. Oczywiście lampy nie pasowały do wnętrza i wróciły "do domu". Mam jednak wrażenie, że była rozczarowana i cała sytuacja była dla niej przykra. Inne sytuacje (te już bywają dla mnie irytujące) to np. mówienie mi, że będąc w ciąży nie powinnam korzystać z komputera czy siedzieć z podkulonymi nogami, bo robię krzywdę dziecku; albo mówienie mi, że za mało jem, za dużo pracuję, że ten czy tamten kwiatek powinnam wyrzucić, bo jest nieł teściowa jest osobą (to ważne) bardzo wrażliwą, przeżywającą w zasadzie wszystko i wyolbrzymiająca pewne zdarzenia czy ich znaczenie. Wyolbrzymianie potrafi mieć rys karykaturalny, co potwierdzają kolejne przykłady: któregoś dnia powiedziałam, że źle spałam w nocy, po czym byłam świadkiem, jak teściowa mówi swojemu mężowi, że nie spałam całą noc (!) Inna sytuacja: powiedziałam, że zrobiło mi się niedobrze w sklepie (mdłości); po czym moja mama dostała dramatyczny telefon, że ja w tym sklepie zasłabłam...Jeśli chodzi o wrażliwość - kiedyś teściowa poprosiła mnie, żebym mówiła jej, gdyby cokolwiek mi nie pasowało. Zrobiłam to raz i natychmiast pożałowałam. Sprawa była banalna - próbowałam zastopować kupowanie nam kolejnych rzeczy. Zadzwoniłam więc pewnego dnia z informacją, że bardzo dziękuję za kolejne prezenty, ale mam prośbę, żeby takie zakupy konsultowała z nami, bo jaśków nie używamy wcale, a chusteczki nawilżające stosujemy zupełnie inne. Teściowa popłakała się w słuchawkę. Nie była to żadna manipulacja. Ten telefon zrobił jej autentyczną przykrość, choć staram się rozmawiać z nią bardzo delikatnie Wiem, że sama miała kiepskie relacje ze swoją teściową i nie chce być dla mnie "jędzą". Bardzo się stara. Jest wylewna w okazywaniu uczuć, dziękuje mi za każdy telefon, chwali mnie (jaka jestem dzielna i ile biorę na siebie), no i oczywiście gotuje i próbuje pomagać na wiele innych sposobów. Sama do mnie nie dzwoni, bo nie chce się narzucać (o czym wspomniała wielokrotnie).Ja jestem jej za wiele wdzięczna, ale też staram się stawiać granice. A naprawdę trzeba to robić dość stanowczo i wielokrotnie. Obawiam się jednak, że ona każdą odmowę odbiera jako odrzucenie i bardzo to przeżywa. Od mojej mamy wiem, że teściowa się mnie boi (sama bym na to nie wpadła). A uwierzcie, że staram się każdy komunikat "na nie" przekazać bardzo delikatnie, czasem na wesoło. Zawsze też podaję argumenty, dlaczego pewne rozwiązanie mi nie odpowiada. Prawdę mówiąc jestem dość wyczulona na pewne zachowania wobec mojego dziecka. I tu obu babciom mówię, żeby coś robiły tak, a nie inaczej. W tym temacie potrafię być u*****liwa...Mam wrażenie, że stąpamy po cienkim lodzie. Ona nie akceptuje pewnych moich zachowań czy przekonań. Nie powie mi jednak tego wprost, bo nie chce psuć relacji. Ja robię w zasadzie to samo... Nie mam odwagi sprawić jej przykrości. A najbardziej przeraża mnie fakt, że ona się mnie boi. Choć pisząc ten post uświadomiłam sobie, że ja też się jej boję....Nie wiem, jak zapobiec wybuchowi.. Odkąd jest dziecko, widujemy się regularnie. Mnie te spotkania obciążają. Czuję za dużą ingerencję i "inwazyjność" z jej strony. Nie umiem się przed tym bronić zarazem skutecznie i tak, aby nie sprawić jej przykrości. Boję się, że jeśli każda z nas będzie zbierała w sobie różne frustracje z wzajemnej relacji, w końcu któraś wybuchnie. Gdybym wiedziała, że szczera rozmowa pozwoli nam się zrozumieć i zbliżyć do siebie, podjęłabym próbę. Boję się jednak, że efekt będzie zupełnie strategię przyjąć? Jak budować z nią bezpieczną i dobrą relację? Nie mam pomysłu. Może komuś z boku będzie łatwiej znaleźć rozwiązanie? Może któraś z Was miała podobny problem?
dzień dobry jestem kobietą mam 21 lat. Mam problem z teściowa. Od początku związku albo sprawdzała mojemu mężowi telefon albo robiła zdjęcia co pisałam albo jak byliśmy umówieni to coś wymyslala podsluchiwala itp. Ale od kad zaszłam w ciążę i okazało się że dziecko musi być w szpitalu bardzo chore śmiała się że dziecko ma dziurę w du... A nie w brzuchu i obrażała mnie że ja nie mogę wyjść z stamtąd muszę przy nim być A można było być tylko 2h dziennie czasem 4h. I robiła różne sceny w szpitalu nasylala różne osoby an mnie które mnie wyczuwalny ona przyciągała mojego męża ode mnie wteyd nie byliśmy w małżeństwie Bardzo mnie zrobiła ciężko mi to wybaczyć. I jak wróciliśmy do domu że szpitala to cały czas mnie obraża ma problem Że zabieram jej syna że zmieniam jej syna A ona wychowała go na "mami synka" wszyscy mi to mówią nawet psycholog. Kiedyś zanim urodziłam. I teraz mnie strasznie obraziła że gdyby nie ona to by umarł mój syn.. że gdyby n ona to bym leżała I odpoczywają bo aj byłam po cesarce i jechałam co 2 tyg wymienić ciuchy i ja jej zdaniem nie powinnam. Cały czas mnie obraża i tak cały czas jest A mąż ma już tego dość on jak mówi tak ona mu tłumaczy inaczej próbuje przekonać itd. Proszę o radę co mam w tej sytuacji zrobić jak narazie nie jeżdżę nie spotykam się ale kiedyś przyjdzie moment że będzie kazała mi przyjechać z wnukiem A ja nie chce po tym wszystkim.
Mieszkanie z teściową po ślubie dla oszczędności Powodów dla których Młodzi zaraz po ślubie decydują się wprowadzić do rodzinnego domu któregoś z nich, może być naprawdę wiele. Najczęściej świeżo upieczonymi małżonkami kieruje po prostu chęć oszczędności – łatwiej dzielić rachunki na pół niż wynajmować mieszkanie za połowę wypłaty, jednocześnie próbując odłożyć na własne cztery kąty. Jednak wspólne mieszkanie z teściami czasami okazuje się być o wiele trudniejsze, niż mogło się to początkowo wydawać. Jeśli wprowadzasz się do domu rodzinnego swojego męża, może być tak, że choć dla niego to miejsce, w którym czuje się świetnie, Ty zawsze będziesz czuła się tam jak…intruz. Tak było w przypadku Kingi. Zdecydowaliśmy się mieszkać z teściami, bo odkąd pamiętam chcieliśmy mieć coś swojego. Oboje mieliśmy niezłą pracę, ale łatwiej było odłożyć na wkład własny mieszkając z teściami, niż płacić dodatkowo komuś za wynajem. Wtedy wydawało się nam, że to najlepsze rozwiązanie. Z teściową nigdy nie miałam większych problemów, nie byłyśmy sobie szczególnie bliskie, ale jakoś się dogadywałyśmy, więc wspólne mieszkanie niespecjalnie mnie przerażało. Do czasu. Mam wrażenie, że kiedy tylko postawiłam tam swoją walizkę, teściowa postanowiła zrobić wszystko, żeby pokazać mi, że to nie jest mój dom i robi nam ogromną przysługę. Zaciskałam zęby, ale z każdym dniem było tylko coraz gorzej. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale on nie widzi problemu – pewnie, że nie. On przecież jest u siebie. Ja chodzę wokół wszystkich na palcach i staram się nikomu nie przeszkadzać, bo kiedy tylko zrobię coś nie tak, teściowa głośno daje o tym znać. Mam już dość, a przed nami jeszcze przynajmniej kilka wspólnych lat… Dwie kobiety, jeden mężczyzna, czyli z teściową pod jednym dachem Relacje na linii teściowa – synowa bywają napięte. Szczególnie jeśli w grę wchodzi zazdrość i zaborczość, po którejkolwiek ze stron. Obie kochacie tego samego mężczyznę i każda z Was chce dla niego jak najlepiej, jednak czasami zdarza się, że zamiast widzieć w sobie sprzymierzeńców, zaczynacie konkurować o jego względy, zupełnie zaburzając dynamikę Waszych relacji. Tak nie da się mieszkać! Znacie te kawały, kiedy teściowa biegnie podać ukochanemu synkowi obiad, jednocześnie podstawiając nogę synowej? Klasyka, prawda? Niestety, niezbyt śmieszna wtedy, kiedy musicie mieszkać pod jednym dachem. Ta sytuacja jest szczególnie trudna, bo mężczyzna znajduje się wtedy między młotem, a kowadłem. Czy mieszkanie z teściową może oznaczać rozwód? Musi wybierać między mamą, a żoną – a ten wybór wydaje się przecież niemożliwy. Pojawiają się wtedy tarcia i nieporozumienia i wszyscy mierzycie się z niespełnionymi oczekiwaniami. Czasami mam wrażenie, że żyję w jakiejś zakrzywionej rzeczywistości. Teściowa wychowywała męża sama, dlatego ustaliliśmy, że po ślubie będziemy mieszkać razem – mąż nie wyobrażał sobie zostawić mamy zupełnie samej. Byłam zakochana więc zgodziłam się bez problemu, podziwiałam jego bliską relację z mamą, wzruszało mnie to, jaki jest opiekuńczy i troskliwy. Do czasu. Nagle moja teściowa, zamiast synowej, zobaczyła we mnie rywalkę. Zaczęła toczyć ze mną cichą wojnę o względy Piotrka. Gotowała mu obiadki, prała jego rzeczy i nadskakiwała mu z każdej strony. Kiedy my planowaliśmy wyjazd na wakacje, ona nagle zaczynała się strasznie źle czuć i musieliśmy zostać w domu. Kiedy mieliśmy jechać do moich rodziców, ona akurat wtedy koniecznie musiała jechać gdzieś indziej, oczywiście z moim mężem. I tak za każdym razem. Czułam, jakbym mieszkała z mężem i jego kochanką! Kłóciliśmy się coraz więcej, zaczynałam tracić grunt. Postawiłam mu ultimatum, tak nie da się żyć. Dzisiaj jesteśmy już w trakcie rozwodu, Piotrek nadal mieszka z mamą, dla mnie życie w takim trójkącie to było za wiele – opowiedziała w swojej historii Magda. Przeczytaj też: Wesele last minute. Jak zorganizować ślub w trzy miesiące? Mieszkać z teściową: To nie Twoje dzieci! Mieszkamy w jednym domu z teściami od kilku lat. I chociaż początki były niezłe, odkąd na świecie pojawiły się nasze dzieci, marzę tylko o tym, by uciec i w końcu móc być mamą, taką jaką chcę, nie taką, jaką powinnam być według mojej teściowej. Przymykałam oko na wiele spraw, w końcu to my wprowadziliśmy się do ich domu, nie odwrotnie. Ale to nie jest normalne, że boję się wychowywać własne dzieci. Wnuki uwielbiają babcię, bo ta pozwala im absolutnie na wszystko. Tymczasem ja jestem jak kopciuszek – sprzątam, piorę, gotuję i nie mam nic do powiedzenia. Kiedy ja mówię, że nie wolno im teraz oglądać bajek, babcia ostentacyjnie łapie za pilota i włącza ulubioną bajkę. I tak jest właściwie ze wszystkim. Mąż nie widzi problemu, przecież babcie są od rozpieszczania, a ja naprawdę nie wiem już co robić. Historia Kamili nie jest odosobniona. Wspólne mieszkanie często prowadzi do sytuacji, w której teściowa uznaje, że skoro mieszkacie pod jej dachem, ma prawo mówić Wam, jak powinno wyglądać Wasze życie. Szczególnie wtedy, kiedy pojawią się w nim wnuki. I chociaż to normalne, że chce dla nich jak najlepiej, często sprawia jednocześnie, że czujesz się niewystarczająca, sfrustrowana i po prostu, wściekła. Przecież to Twoje dzieci i chcesz wychować je po swojemu. Mieszkanie z teściami to tylko etap przejściowy Wiele par wybiera mieszkanie z teściową jako etap przejściowy. Chcą odłożyć na coś swojego, potrzebują pomocy w opiece nad dziećmi albo po prostu akurat nie mają innego wyboru. I wtedy, bez względu na to, jakie problemy napotkają, nieco łatwiej jest sobie z nimi poradzić, ze świadomością, że ta sytuacja jest chwilowa. O wiele szybciej rozwiązuje się też wtedy konflikty, jeszcze zanim zdążą eskalować do ogromnych rozmiarów, bo na więcej rzeczy potraficie przymykać oko, czy zwyczajnie – odpuszczać. Właśnie takie pojęcie miała do całej sytuacji Matylda. Nasz plan był prosty – od razu po ślubie zamieszkaliśmy z teściami i jednocześnie rozpoczęliśmy budowę. Moglibyśmy w tym czasie wynająć coś swojego, ale wydawało nam się to niepotrzebnym wydatkiem. Bywało różnie, czasami było całkiem fajnie, czasami miałam ochotę rzucić wszystkim i nie wrócić, ale zawsze pamiętałam, że to nie jest na zawsze. I ta świadomość naprawdę mi pomagała. Kiedy teściowa po raz kolejny wtrącała się w nasze sprawy, brałam głęboki oddech i zamiast z nią walczyć, powtarzałam sobie: Matylda, jeszcze sześć miesięcy i będziesz miała spokój. Wytrzymaj. No i wytrzymywałam, bo właściwie jaki miałam wybór? Dzisiaj mieszkamy już u siebie, z teściami widujemy się niemal w każdą niedzielę i mamy naprawdę dobry kontakt. Czy żałuję tego, że przez kilka lat musieliśmy żyć ze sobą pod jednym dachem? Nie, bo wiem, że było warto, inaczej wciąż kończylibyśmy budowę, a teraz kolejne święta spędzamy już „na swoim”. Jak nie zwariować z teściową, czyli strach ma wielkie oczy Jak pisałam, ile ludzi, tyle opinii, dlatego mieszkanie z teściową nie zawsze musi oznaczać katastrofę. Przecież jesteśmy różni i jeśli zrozumiemy, że to sytuacja, do której każdy musi przywyknąć, będzie nam zdecydowanie łatwiej. Może okazać się przecież, że wspólne mieszkanie będzie naprawdę świetnym doświadczeniem. Relacje teściowa – synowa nie są z góry skazane na porażkę i wzajemną niechęć. Czasami wystarczy po prostu dać sobie szansę i szczerze rozmawiać o tym, co przemilczane, może stać się źródłem niepotrzebnych konfliktów. Agnieszka mieszka ze swoją teściową już od kilku lat i, jak sama mówi, nie żałuje. Zyskała mamę, której wcześniej nie miała i przyjaciółkę, która zawsze jest blisko, a jej dzieci mają najlepszą babcię na świecie. Byłam naprawdę młoda, kiedy wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy z moją teściową. Byłam przerażona, koleżanki nieźle mnie nastraszyły koszmarnymi historiami o strasznych teściowych. Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy. Moja teściowa jest dla mnie jak mama i zawsze mogę na nią liczyć. To nie jest tak, że zawsze jest cudownie – w końcu jesteśmy ze sobą przez cały czas, więc zdarzają się nieporozumienia. Ale kiedy coś jest nie tak, po prostu o tym rozmawiamy. I dajemy sobie dużo przestrzeni. Mieszkamy w jednym domu, ale każde z nas żyje własnym życiem – ona nie wtrąca się w nasze sprawy, my nie wtrącamy się w to co robi ona. To naprawdę działa. I chociaż moglibyśmy wyprowadzić się już „na swoje”, żadne z nas nie czuje takiej potrzeby. Jest nam ze sobą dobrze, a dzieci kochają babcię jak nikogo innego. Udało nam się z tej relacji stworzyć coś świetnego! – mówi z uśmiechem. Przeczytaj też: Sekrety udanego związku. Czy warto mieszkać z teściową? Jak widzisz, mieszkanie z teściową ma niemal dokładnie tyle samo zalet, co wad. Każda sytuacja, każda rodzina i każda relacja jest zupełnie inna, dlatego na to pytanie nie ma jednej dobrej odpowiedzi. To sprawa, którą musicie rozważyć wszyscy razem, bo wspólne mieszkanie nie dotyczy tylko Ciebie i męża, ale również teściowej i teścia. Wszyscy będziecie musieli decydować się na kompromisy, ustępować, przymykać oko i wykazać się ogromną wyrozumiałością. To nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe.
(10 lat temu) 27 lutego 2012 o 16:42 Czy są tu jakieś kobiety które mają trudne relacje z teściową? Ja już nie daje rady. Włożyłam mnóstwo pracy by te relacje były jak najlepsze między innymi ze względu na męża czy córeczkę, ale ostatnio już opadam z sił. Z tego wszystkiego chyba teściowa zauważyła, że mi zależy i pozwala sobie na coraz więcej. Krzyczy na mnie, rozkazuje, krytykuje wszystko. Mówi, że wnuczka to też jej dziecko ale nigdy sama jej nie odwiedzi tylko wymaga bym ja przyjeżdzała na całe dnie. A tam krytykuje mnie od rana do wieczora. Nie chce być wredna czy niegrzeczna bo nie lubie mieć takich kwasów w rodzinie ale jak jednocześnie pokazać, że sobie na takie traktowanie nie pozwalam? Bycie miłą doprowadziło tylko do totalnego braku szacunku do mnie. Traktuje mnie jakbym miała 10 lat. Nie mogę nawet wyjść z córką na spacer czy załatwić przy okazji jakiś spraw blisko jak już do niej jadę bo ''teraz przyjechałaś do mnie to siedz tutaj''. Poradzcie mi jak mam wybrnąć z tej sytuacji, nie raniąc męża ale też nie poświęcając siebie. 0 0 (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 16:50 powiem ci tak moja teścioowa od kiedy urodziłam małego chce mieć we wszystkim swoje zdanie zaczęłam ja tęperować gdy zaczęła podważać moje zdanie w wychowaniu dziecka,ona by chciałam nosic ciągle na rękach a ja jestem wydaje się ze ma racje i ona chce zeby było po jej myśli bo ona umie pozwalam jej na kontrole bo juz kiedys weszła mi na dłowe jak mały się pozwól jej dyktować tylko rób po swojemu bo ona ci wejdzie na ty jestem mamą ;-) 2 0 (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 16:55 zaczac robic tak jak Ty chcesz - chcesz zalatwic cos to spytaj czy zostanie sama na godzinke a ty wyjdziesz bo musisz i koniec nie tlumacz sie, zostanie z nia czy masz ciagac ze soba dziecko. badz stanowcza i zrob po swojemu ;) na pewno musisz stanowczoscia swoja pokazac ze to Ty stanowisz o swoim zachowaniu i swoich planach nie ona(wiadomo nie jak faszysta ;)) oznajmiasz ze idziesz sie przejsc z nia i idziesz - no chyba ze tesciowka chce sie przejsc z wami ;) i czasem trzeba w prost powiedziec ze ma cie nie traktowac jak male dzieckobo tez swoje przezylas :) 0 1 ~Z dyskrecji niezalogowana. (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:12 Dzieki Dziewczyny. Problem w tym, że jak ona tak wypali coś z grubej rury to mnie zatyka. Nie chce zostawiać z nią córeczki bo nie ufam jej. Wiem, że kocha wnuczkę ale zupa grzybowa jest dobra bo grzyby zmiksowane, danonki dwa dni przeterminowane to też jeszcze nie zaszkodzą... No i stałe : Biedne dziecko bez słodyczy, no a bez ziemniaków polanych tłuszczem to ona jeszcze nie widziała diety dziecka. A ja jestem taka ciapa, że odpowiedź mam gotową ale dwa dni później. Nasze rodziny z mężem bardzo się od siebie różnią, i chyba dlatego jest tak ciężko mi się przystosować. Pieczulka jak mówie, że mam coś do załatwienia a jest ładna pogoda więc chcę zabrać małą, to ona zaczyna krzyczeć, że nie po to mnie zaprasza żebym sobie łaziła i ona chce sie wnuczką nacieszyć. Ale to cieszenie się polega na siedzeniu w fotelu i dyrygowaniu mną co i jak mam robić przy dziecku. Bo ona się z nią nie pobawi ciągle godzinami tylko pyta Co to? co to? Córcia ma 14 miesięcy średnio atrakcyjna zabawa...Myślałam już żeby po prostu nie jeździć i tyle ale mąż wtedy widzę, że jest smutny że jest mu przykro. Prosiłam go żeby z nią porozmawiał, ale mówi że on od 33 lat jej mówi, żeby się nie wtrącała i nic. ten typ tak ma. Nie chce go nastawiać przeciwko niej absolutnie ale czasami liczę, że jakoś obroni ale wiadomo matka dla syna to świętość. Jak jej odpowiadać żeby nie było bezczelnie wiadomo babka po 60 nie wypale jej przestań się wtrącać bo zwariuję :) A jak krąże kombinuje miło to ona nawet tego nie koduje i szaleje dalej. 1 0 ~Z dyskrecji niezalogowana (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:15 Kobietka napisałaś, że już raz teściowa weszła Ci na głowę, napisz proszę jak doprowadziłaś do tego, że to cofnęłaś? To powinno mi pomóc :) 0 1 ~Kaisa (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:34 Współczuję serdecznie. Relacja teściowa - synowa to niestety najczęściej ciężka sprawa. Wiem coś na ten temat. U mnie już ta relacja nie istnieje... Moja rada - grzecznie aczkolwiek stanowczo. Zalecam dużo dyplomacji - ale takiej bez strachu. Musisz mieć odwagę żeby powiedzieć że taka sytuacja ci się nie podoba. Możesz np. powiedzieć "Mamo, rozumiem że przyjechaliśmy do ciebie w odwiedziny, ale muszę załatwić pewną ważną sprawę, a potem znowu posiedzimy razem", "dziecko potrzebuje spaceru, bardzo byśmy się cieszyły gdyby mama nam towarzyszyła". Jeśli powie nie, robić swoje. Jeśli krzyczy, grzecznie, lecz stanowczo powiedzieć że sobie tego nie życzysz. Jeśli tego nie uszanuje - nie przyjeżdżać do niej. Mąż w końcu zrozumie. 0 0 (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:47 jak ja urodziłam małego to musiłam sie nauczyć pielęgnacji sama a ona jak do niej przyjezdzałam to wręcz wyrywała mi go z rąk albo jak ja kładłam to ona brała na tylko teksty on ma nasikane,jego plecki bolą a potrafiłam u niej siedziec cały moje wizyty ograniczyły sie do tego ze jezdze raz w tyg a czesem rzadziej zaczęłam sie jej stawiać i mowić ze to my decydujemy o małym nie ona i ze ja wiem ostatnio nawet sie dowaiedziałam ze mój mały ma rosepchany żoładek,no a on poprostu od urodzenia je dużo ;-) 0 0 ~Z dyskrecji niezalogowana (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:49 Dzięki. Chyba muszę zawalczyć o normalność bo ta sytuacja robi się chora. To jest tak ciężka kobieta, że własny mąż już od miesięcy się do niej nie odzywa. U każdego widzi wszystko a u siebie nic. Staram się grzecznie i właśnie z dyplomacją ale ona nie jest typem który to uszanuje, doceni. Jak mąż mówi, żeby już przestała to ostatnio wypaliła : w trumnie bedę cicho. No i co? Nic już się nie odpowie i kolejny gol dla niej:) Dzisiaj od niej wróciłam, byłam może z 20 min a wyszłam ugotowana na twardo. O niczym innym nie mogę myśleć. To nie tak, że jest tylko zła ma swoje pozytywne strony, czasami załatwi jajka ze wsi dla małej, czy jakieś swoje słoiki przekaże ale wiadomo jak walnie czymś przykrym to czlowiek to trawi a nie jajka docenia :) 0 0 ~ola (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:54 Bardzo mi z tego powodu przykro ale u mnie jak przestałam do moich "grzecznie i z dyplomacją" to dopiero zaczęli mnie szanować... No cóż taki typ ludzi... 1 0 (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 17:56 wolę się nie rozpisywać na temat moich relacji z teściową... że tak powiem - też już przestałam się "cyckać" ;) teściową oglądam sporadycznie raz na kilka-kilkanaście tygodni, chociaż mieszka 2 osiedla dalej ;P 1 0 (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 18:13 ja na szczęście z tesciową mam fajne relacje, kochana kobieta tylko czasami zbyt opiekuńcza (za to z moją własną mamą mam przebije ehhh) ale nie ot tym chce pisać :) Jak chcesz coś zrobić to NIE PYTAJ tesciowej czy możesz, czy jej nie przeszkadza, czy "mamusia" się nie obrazi jak bla bla bla....tylko KOMUNIKUJ ze coś robisz (nie że chcesz zrobić), ze ma być tak i tak itp. Wcale nie musisz być agresywna tylko sukcesywnie na każde jej: ale ja wiem lepiej mów "Trudno ale będzie tak i tak" a jak ona się upiera to wstawaj, zabieraj Młodą i mów ze chyba juz za dlugo trwa wizyte - kilka razy wyjdziesz i tesciowa zrozumie ze to Ty jestes pania swojego zycia i decydujesz o swoim dziecku. A jak nie masz ochoty na jazde do tesciowej to prosto z mostu jej powiedz: przykro mi ale dzisiaj nie damy rady (nie musisz mówić czemu) ale jak "mamusia" chce to niech przyjedzie do nas, a jak nie to zobaczymy się kiedy indziej - koniec :) Powodzenia :P na moją mamę troche podziałało i na razie mam spokój :) 2 0 ~pieczulka (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 19:13 to jak ona jest swiadomoa swojej upierdliwosci to ty swiadomie ja olewaj, rob po swojemu - jak to taka babka to zacznij zartowac ze moze trumne trzeba w domu postawic zamiast fotela to moze bedzie troche cicho ;) byloniebylo tesciowe tez znaja kawaly o sobie ;) a tak na serio to rob swoje , wychodz na spacery - to "obowiazek" przciez nie mozan dzieci kisic caly czas w domu , na spacer- dorosli tez powinni wychodzic. :) sily Ci zycze dobrze ze masz wsparcie w mezu. udawaj ze jej nie slyszysz rob po swojemu!!!! Sorha dobrze prawi 0 0 ~Z dyskrecji.................... (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 19:49 Jesteście kochane, że tak się udzielacie i dajecie rady. Wsparcie w mężu... Mój mąż jest naprawdę kochany (jakby nie z tej rodziny:p) ale jego wsparcie polega bardziej na powiedzeniu: nie martw się, nie przejmuj. Ona się nie zmieni itd. Czasami mi przykro, że ja mam się zmienić tzn przestać przejmować. Mam taki a nie inny poziom wrażliwości i czasami sobie myślę, że jednak powinien coś jej powiedzieć typu nie życzę sobie żebyś tak traktowała moją żonę. Tylko no wiem, jego mama pewnie mu ciężko. Ona mieszka blisko jego pracy więc on o 14 wyskakuje do niej na obiad, długo z tym walczyłam bolało mnie to ale nie wygrałam. Może to też sprawia, że tak się rządzi bo przecież ''jestem dobra teściowa karmię Ci męża''. Jemu to pasuje bo o 18 jak wraca z pracy obiadu jeść nie będzie bo za cięzki, a mi jest zwyczajnie wstyd, że tam je 3 lata po ślubie. Myślicie że gdybym to wywalczyła to by pomogło? 0 0 ~Z dyskrecji............... (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 19:57 Ostatnio dzwoni i już nie, że zaprasza tylko przyjedziesz wtorek czy środa bo w czwartek nie mogę? A ja stoję ze słuchawką i nie wiem co odpowiedzieć. A jak osobiście to jak ostatnio odpowiedziałam, nie przyjadę to twardo ale dlaczego? bo co? Jedyne co wydukałam to co za duzo to niezdrowo. A dziś jak zaczęła swoje dyskusje to się odważyłam i powiedziałam : niech się potem mama nie dziwi, że przyjeżdzać nie chcę. Najgorsze jest to, że ona w innych wali jak młotem ale jak ktoś coś odpowie to płacze. A wtedy mój mąż, że jej szkoda że nie jest zła bo te słoiki daje, obiady mu robi, jajka wykombinuje, że jest biedna bo mąż ją olewa itd... 0 0 ~doti (10 lat temu) 27 lutego 2012 o 20:13 hmm- a może lepiej odpowiedzieć że masz już inne plany - idziesz do fryzjera, umówiłaś się już itd. Zgadzam się w 100% z Sorhą. Tu chodzi o asertywność - postawienie na swoim bez obrażania drugiej osoby - będąc przy okazji bardzo miłą ... 0 0 ~Z dyskrecji................. (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 11:56 Sama już nie wiem, w nocy nie mogłam spać od rana walcze ze sobą żeby się nie rozbeczeć. Mąż pyta co może zrobić ale oboje wiemy, że nie zrobi nic. Powiedział tylko, że po moim wyjściu ona też się popłakała. Nie rozumiem tego zachowuje się bezczelnie, krzyczy a później przy synku płacze i udaje niewiniątko. Może to przesada ale ja czuję jakby mnie zwalczała jakby chciała mnie psychicznie wykończyć i przejąć moje obowiązki. Sama jest okropna a moja asertywność ( i to umówmy się słaba asertywność )doprowadza ją do łez a ja nic takiego nie powiedziałam ot mamo mogę decydować o sobie i żeby później się mama nie dziwiła że się unika spotkań. Boję się, że wpadnę w depresję a wiem jaka to straszna choroba, bo doświadczyłam jej w rodzinie. Mam małe dziecko nie mogę na to pozwolić. 0 0 ~rybalon (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 12:13 ogranicz kontakty do absolutnego minimum z nią, mąż jak chce niech częściej odwiedza mamę Ty wcale nie musisz - zarówno TY jak i wasze dziecko nie potrzebujecie takich atrakcji i nerwowych sytuacji ...mowi sie trudno i żyje dalej . Jak zadzwoni i będzie chciała abyś koniecznie przyszła w wyznaczonym terminie powiedz , że nie planujesz wizyty wcale i tyle - trudno najwyżej się pogniewa moze będzie spokój . Twoj mąż powinien zrozumieć twoją niechęć jeśli w duchu przyznaje Ci rację. Nie zamartwiaj się , olej sprawę i już , za bardzo się tym przejmujesz ... 2 0 ~lipunia (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 12:43 ja tam nie widze problemu..olac tesciowa...ja tak zrobilam i jest git przynajmniej sie nie wkurzam:))moja tez zawsze lubi swoje 3 grosze wtracic ale ja sie nie daje mowie ze robie inaczej itp. ogolnie w zyciu bym na caly dzien do tesciowej nie pojechala tym bardziej bez meza o na dluzej to maks na 3-4h jak jest jakas imprezka to juz wypada, a jak nie to raz na tydzien na herbate na 1-1,5h i starczy a dla mnie az za duzo sa tacy ze mnie nie informuja o niczym to ja ich tez nie jak juz musze to na samym koncu jedynie jak jade gadamy o malym i starczy po co sie wkurzac tez mnie nieproszeni nie odwiedza i mam swiety spokoj przynajmniej:)) nie ma co sie szarpac a na docinki to najlepiej tez dociac albo przytaknac i robic swoje i juz. 1 0 ~Z dyskrecji................ (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 12:58 Wiecie tylko totalne olanie jej też sprawi, że mąż nie będzie się w tym rewelacyjnie czuł. Na całe dnie jezdzic tez juz faktycznie nie chce. Tylko np wczoraj właśnie o to poszło, byłam na spacerze i poszłam tam przebrać tylko małą podgrzać słoiczek nakarmić i w planach miałam iść sobie dalej spacerować bo było tak ładnie. Myślałam, że będzie happy z takiej niespodzianki, zobaczy małą. A tu noo i gdzie Ty się będziesz szlajać po mieście jakbyś się nie miała gdzie zatrzymać masz zostać nie przesadzaj. Masz czekac do 18 i wrócicie razem ( z mężem samochodem). Ale macie racje wszystkie chyba trzeba zwyczajnie stanowczo odpowiadać. Tylko, że ja mam takie głupie coś, że zawsze kombinuje jak nie urazić, powiedzieć żeby było grzecznie itd. 0 0 ~rybalon (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:03 przestań się przejjmować mężem -poradzi sobie :-) , nie zachodz do teściowej wcale podczas spaceru no chyba , że będzie was zboczeniec gonił ... nie licz na to , ze ona sie zmieni , to raczej Ty powinnaś zmienić swój stosunek do niej - zadbaj o to abyś to Ty decydowała gdzie i kiedy pójdziesz a nie ona podejmuje za ciebie te decyzje ..odetnij się wreszcie i przestań myślec o wszystkich dookoła , zawalcz o siebie samą 1 0 ~Mufa (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:11 jak słyszałam rady w stylu" ona ma mokro" dawałam pieluchę i chustki mówiąc: Odwagi! patrzyła jak na głupią, ale zmieniała. Jak próbowała karmić dziecko 6 - mczne bigosem, mówiłam: dobra, ale zostanie u mamy na noc i to mama będzie słuchać jej wycia i nosić na rękach bo będzie ją bolał brzuch. ( nie zostawiłabym, ale teściowa się uspokajała). Ostatnio widziałyśmy się w czerwcu 2011, bo było spięcie o kładzenie dziecka w dzień spać. Mąż nie chce tam jeździć, ja też nie, babcia nie dzwoni, nie interesuje się. Chyba jej się wnuczka znudziła ( jedyna), nie nie można przebrać w różowy stylon z falbanami i paradowac po wski. Poza tym dziecko nie ma długich włosów ( nie rosną) wiec co to za dziewczynka. No i nie ma kolczyków! ( jeden z powodów jej Wielkich Fochów). Generalnie moja rada - życie jest za krótkie, żeby spędzać czas w niemiłym towarzystwie. Mąż jak chce niech jeździ, nawet z dzieckiem, ty odpuść. 3 0 (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:25 rozumiem cie bo z jednej strony nie chcesz skrzywdzic męża on ciebie rozumie ale on jest jej synkiem i niewie tak naprawde to co ty czujesz mój mąż też był bo to tak można nazwać mamisynkiem a on specjalnie czasem dzwoniła zeby on przyjezdzał ale naszczęście to się zmieniło jak sie urodził mały i mój mąz jezdzi do niej raz na tydz i jest z tym walczyć bo ona cię zniszczy a pożniej nie bedziesz mogła tego dusić w sobie i bedziesz sie wyżywala na mężu a wiesz jak to się słucha od kogos na swoich bliskich a zwłaszcza jak ktos mówi cos niemiłego. 0 0 ~lipunia (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:27 dokładnie ja powiedzialm swojemu ze jak sie nie zmienia to nie bede tam w ogole jezdzila i niech sobie jezdzi sam i bierze malego bo mi tam nie zalezy i wiem, ze nic nie mwil ale chyba sami zrozumieli ze jak beda nie mili to moje wizyty ogranicza sie do minimum a ze maz wyjezdza to by malego co dwa miesiace widzieli a mamy autem 5min do nich:)wiec sie uspokoili i sie juz za bardzo nie madruja:)) 0 0 ~Z dyskrecji......... (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:38 Dzięki Dziewczyny, bardzo mi te Wasze wpisy pomogły. Rodzina, znajomi daleko ciągle tylko z rodziną męża i to tak mi nieżyczliwą i tak mnie osaczyli, że przestałam myśleć sama o sobie. Ona mnie traktowała jak dziecko i ja zaczęłam w tę rolę wchodzić i bać się swojego cienia. A teraz jak widzę, jeden, dwa, trzy wpisy odpuść, nie musisz jeździć to kurcze faktycznie nie muszę. Fakt mogło być miło ale nic na siłe. Mąż będzie jeździł z córką ale ja już nie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miał o to żalu ale uważam, że nie powinien bo wiedział jak było. 0 0 ~rybalon (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 13:51 uprzedź go i spokojnie wytłumacz swoją decyzję ...masz prawo decydowac o sobie i o tym kogo chcesz widywac tym bardziej , że ona ci tych spotkań nie ulatwia a wręcz przeciwnie .. 0 0 (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:05 jest też sposób na chodzenie Męża na obiadki ;P pakuj Mu obiad do pracy do odgrzania :] dzień wcześniej rób więcej, pakuj w pojemnik nadający się do odgrzewania w mikrofali i gotowe :] mój Mąż tak nosił obiad do poprzedniej pracy - koleżanki i koledzy dostawali skrętu kiszek od zapachów ;) czasem nawet klienci jak było coś wyjątkowo pachnącego ;) i zapach wydostał się z zamykanego zaplecza na sklep :] teściowej mów wprost, że nie przyjedziesz, masz inne plany, benzyna kosztuje itp. :] a jak próbuje coś narzucać - twardo mów co o tym myślisz :] wiem, ze łatwo nie jest, bo ja sama przez długi czas w myśl "poprawnych stosunków" wolałam milczeć niż powiedzieć co myślę ;) ale teraz mi to już stówą lata, teściowa sobie przebimbała i ja się nie cyckam :] i tak pewni jestem już "beee" - zresztą jak wszystkie synowe(jedna ex i my 2 obecne) ;) bo synków zabrały, bo kasy nie chcą dawać itp. :] bo synek nie jest na każde pierdnięcie itp. :] moja teściowa z kolei to typ zimnej ryby - zero okazywania uczuć. nie noś dziecka na rękach - bo się przyzwyczai, nie tul tyle - niech leży w łóżeczku, niech nie śpi z wami - bo ma spać samo. a ja robiłam wszystko dokładnie odwrotnie :] - za zimno mu - jest za cienko ubrany... nie prawda - to jest dziecko, a nie roślinka szklarniowa. nie mam zamiaru go przegrzewać i leczyć potówek . - najlepsze są pieluchy tetrowe i nie trzeba tyle kasiory wydawać! - akurat, może były najlepsze 35 lat temu jak mama swoje dzieci chowała - bo wyboru nie było. ja nie mam zamiaru bawić się w pranie i prasowanie pieluch. poza tym woda, prąd, proszek - to wszystko też kosztuje. itp. :] Gabryś zaraz będzie miał 2,5 roku :] teściowa odwiedziła nas 2 razy w domu i chyba ze 3 razy na działce ;) poza tym są słowa i czyny (gdy poroniłam pierwszą ciążę), których tej kobiecie nigdy nie wybaczę i nie zapomnę :] mogłabym jeszcze wiele napisać - ale nie wypada ;P żal mi Teścia, bo Jego bardzo lubię :] 2 1 ~Z dysk.......................... (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:40 O jak podobnie :) Moja teściowa też jest ''zimna''. Jak mała się urodziła to ciągle słuchałam nie noś, nie przytulaj nie kołysz. A ja właśnie wszystko też robiłam odwrotnie. Jak jestem u siebie wiadomo robie co uważam. Tylko jak do niej jeździmy i się nasłuchamy to czasami mam wrażenie, że mi głowa pęknie od tej paplaniny. Ciągle że mała ma jeść słodycze, tłuste rzeczy, że mam przestać z tymi słoikami bo nic później nie będize jadła. A córcia je wszystko ale wszystko co zdrowe. A teściowa chce ją karmić czymś co widze aż tonie w tłuszczu na patelni. Już raz po porodzie tak było, że byłyśmy w tak chłodnych stosunkach że widywała małą raz na miesiąc tylko mi było żal męża i stopniowo naprawiłam. Wtedy nie mógł sam jeździć bo mała ciągle przy piersi była. Teraz teściowa się rozbrykała i chyba pora znów jej przypomnieć te czasy. To jest naprawde strasznie męczące jak jemy to nam w talerze zagląda co chwile coś wciska, wmusza. Teraz ciągle gada że jak chcemy gdzieś wyjechać to bez dziecka ( nie mieliśmy podróży poślubnej) ale ja dziecka nie zostawie na dwa tygodnie. Nie i już, mi córka w niczym nie przeszkadza a ta swoje kto to widział i kto to widział... Ona się obrazi bo ja jej dziecka nie oddaje. Nie chce żeby córcia miała naleciałości :P Kobieta jest nie do wytrzymania. Teść w Wigilie przyniósł choinke ona zaczęła że brzydka itd. Wyszedł z domu z choinką i nie wrócił przez pare dni. nie dziwie się mu, święty by nie wytrrzymał ale oczywiście ona jest kochana a on świnia bo zostawił. A ona nic nie zastanowi się, że niszczy rodzinę. Ona jest najlepsza i wszechwiedząca. 2 1 ~Z dyskr..... (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:43 A obiady to już proponowałam tak jak piszesz, ale on swoje po co skoro mama i tak gotuje obiad. No fakt ma dwa kroki, ale mi jest źle z tym. A on że ok będe jadł suche bułki i obiady o 19 skoro tak chcesz... No i weź wtedy się nie poddaj. ale to myśle wiele zmienia, dla niej on tak jakby nigdy na dobre z domu nie odszedł więc czemu by miała zakodować że on założył rodzinę. 0 0 ~rybalon (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:47 ale niech chodzi na obiadki do mamy skoro chce , nie broń mu , ciesz się ze zaoszczędzisz w domu - bedziesz w tygodniu miała mniej roboty zrobcie sobie z małą obiad na 2 dni i juz po kłopocie , mniej się nastoisz przy garach ..ja widzę same plusy ..z tego powdu napewno bym nie rozpaczała hehehe 0 0 (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:50 chętnie bym pogadała na temat teściowej ;) ale nie tu ;) jak coś - napisz do mnie na priva :] ja z moją najpierw miałam przeprawę przed wigilią co do jedzenia - powiedziałam w prost, że przyniosę swoje jedzenie (które i tak miałam robić na święta), bo nie mam zamiaru siedzieć głodna przy siedzieć przy stole ;) (oczywiście najpierw chciałam wersję kulturalną - że przecież ona nie będzie się męczyła ze wszystkim, a my tylko na gotowe przyjdziemy, więc podzielmy się kto co robi i tyle) bo ona robi rzeczy których ja nie lubię, a jak już coś co mogłabym zjeść - to jest to niedobre :] bo nie umie doprawić lub wcale nie doprawia :] za to "jej hit" którym się zachwycała - zupa krem z dyni - myślałam, że żygnę ;P normalnie każda łyżka rosłą mi w ustach :P przesadziła z curry ;) a twierdziła, że nie dała ;P hihihi :] moja Mama i Mąż też ledwo zjedli :] no i gadka, że mamy Młodemu nie dawać tyle słodyczy itp. na co ja - a jak tu przyjeżdża to co jest? Najpierw mama daje Mu lizaczka, później cukierka, dalej jakieś ciasto - i kto Gabrysiowi wciska tyle słodyczy? u nas to chociaż kawałek wartościowej czekolady dostanie, a nie szklaka ;P i koniec gadki :] 2 2 ~ja (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 15:56 AgusiaGda. ATy jesteś pierwsza żoną Twojego męża? 0 0 ~AgusiaGda (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 17:16 Ja - nie, jestem druga zona mojego Meza :] 0 0 ~Z dyskrecji....................... (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 17:49 AgusiaGda to faktycznie też masz przeboje. Ja nie wiem po co te teściowe to robią, przecież nie s****się we własne gniazdo. Po co to wszystko. 0 0 ~ania (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 18:22 Agusia to twoja teściowa faktycznie wymiata, może pierwsza synowa nie wytrzymała relacji z teściową 0 0 ~ania (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 18:22 teściowa z piekła rodem 0 0 (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 19:52 AgusiaGda - aż mi się micha śmiała, jak czytałam Twoje przeboje...tak bardzo przypomina mi to moją relację z teściową! Też jestem drugą żoną mojego męża, ale generalnie obie jesteśmy "bleeee" Generalnie powinnam siedzieć cicho, wychowywać dzieci, chodzić do pracy i im oddawać pensję, bo ona się pracą brudzić nie będzie. 0 0 (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 13:22 Jak bym czytała o swojej teściowej:) Teścia też mi żal;) Bywam u niej raz na 2-tyg. Aczkolwiek ciekawa jestem jej podejścia jak córka za 3-msc przyjdzie na świat. Coś czuje że będe miała ciągle reprymendę "nie przytulaj małej tak często", "niech płacze- nie podchodź do niej co chwilę" obym się myliła. 0 0 (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 21:52 Na twoim miejscu poczytałabym sobie portal Też mam usposobienie typu "przepraszam, że żyję", ale po poczytaniu tych historyjek czasem umiem coś odszczeknąć, jeśli trzeba. PS. Gdyby mój mąż mógł zjeść ciepły obiad, nawet u takiej teściowej jak twoja, byłabym zadowolona. Zamiast tego mój żyje o maślance i bułkach, a później narzeka, że ma problemy z brzuszkiem... [url=http] 0 0 ~kasia (10 lat temu) 28 lutego 2012 o 23:52 ja tez bym mogla duuuzo pisac,ale jak sobie o wszystkim przypominam to ciscienie mi szybko rosnie....nie bede sie stresowac... tak w skrocie to w oczach mojej tesciowej jestem zla mama i zla zona, jak bylam w ciazy z pierwszym dzieckiem to ciagle mi mowila,ze nie dam sobie sama rady z dzieckiem( nie mieszkamy w PL),ze musi mi ktos przyjechac pomoc itp., ale jakos bylo wszystko dobrze :) potem jak przyjezdzalismy do domu to wszystko robilam zle i co wiecej rozgadywala rozne pitoly po ludziach jaka to niedobra matka jestem bo nie daje malemu herbatki( 2 miesiace jak mial)i naprawde mnostwo innych rzeczy.... a ostatnio jak maz przez skyepa z nia rozmawial to mi powiedziala,ze bardzo " ZGRUBLAM" .... bardzo dziwne jestem w 34 tygodniu ciazy....wydaje mi sie,ze mowienie ciezarnej ze przytyla duzo jest nie na miejscu a co dopiero ze gruba jestem...no ale trzeba bylo mi czyms dogrysc... jakbym sie rozpisala to moglabym ksiazke napisac:):):) 0 0 ~... (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 00:23 Czytam o Twojej teściowej i widzę moją :) Tyle , że moja nie wali między oczy, ale "grzecznie" pyta, dlaczego robię tak i tak, czemu nie karmię małego tym i tym itd itp, bo ona zrobiła by to tak, "ale ona się nie wtrąca, chce tylko pomóc" ... :) Męża też mi było żal, bo on jedyny syn, w związku z tym jedyny wnuk, więc jak mogłabym ograniczać babci radość ze spotkań z chłopakami. Kiedy się w końcu zbuntowałam i powiedziałam, że dość mam tych ciągłych wizyt u osoby, która ma ze mną problem, powiedział, że on nie widzi żadnego problemu, a jeśli jego mama mnie denerwuje, to mam po prostu jej nie słuchać - dobre :) Z teściową zrobiłam tak, jak piszą dziewczyny, grzecznie acz stanowczo. Kilka razy usłyszałam, co o mnie myśli (oczywiście w formie grzecznościowej), ale "wyparowałam" po wyjściu z jej domu i ograniczyłam sporo kontakty. Na protesty męża, że nie bardzo mu się podoba, zadałam mu pytanie: czy, w przypadku, gdybyśmy mieszkali w mieście, z którego ja pochodzę, on byłby taki chętny widywać moich rodziców kilka razy w tygodniu i zaliczać coweekendowe obiadki. Usłyszałam stanowcze NIE i koniec tematu. Na szczęście mieszkamy ze sobą już 7 lat i mąż odzwyczaił się od mamusi. Teraz kiedy siedzi w domu rodzinnym dłużej niż jedno popołudnie, sam ma głowę większą niż dynia i proponuje nie za częste wizyty. Powtórzę tylko wcześniejsze propozycje - nie daj się, bo nie warto. Teściowa zaśmieca Ci umysł, a po co ? Ona ma satysfakcję, Ty zmartwienia, a przecież to Twoje życie, dziecko i mąż. I przede wszystkim Twoje zdrowie psychiczne ! 0 0 ~kk (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 06:49 jak tak was czytam to jestem ciekawa jak "przyszłe synowe" będą o was mówić za jakieś 20 lat. 3 0 ~taka (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 07:48 haha w sumie ja "mam dobrze" z tesciowa, mieszka 5 minut odemnie, jesli jej na siłe dzieci nie damy to potrafi nie odezwac się ponad miesiąc, stwierdziła ze jej sie nie chce życ... po takim oświadczeniu stwierdziłam, że sie boje jej dawac, bo nie wiadomo co zrobi 0 0 ~niezalogowana (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 08:43 Moja niby ok,pomocna tylko od siedzenia w domu ( 40 lat) w d*pie się przewróciło,uważa że jest najmądrzejsza że wie i robi wszystko lepiej ,ma tak naprawdę jest głupia jak but,jest syfiarą i gotować nawet nie potrafi (z lenistwa) ,mówić też nie umie ,jak na moje ( i nie tylko) jest niedorozwiniętą złośliwą starą śmierdzącą jędzą,cokolwiek ugotuje to jest nie przyprawione,każdy sos ( o ile można tak to nazwać) to tona mąki rozbełtana z wodą a pomidorowy to mała łyżeczka koncentratu.... :/ ściera w kuchni może wisieć miesiąc i kleić się z brudu ona potrafi wytrzeć w to nóż od masła i potem przetrzeć stół ,wytrze w to łapska i powiesi dalej wytyka mi że ja brudas a ja po sobie sprzątam bo oni to nawet wanny po kąpieli nie myją tylko widać usyfiałe ślady gdzie poziom wody był ,każdemu udziela rady na temat wychowania dzieci a sama nie wychowała swoich ,taka typowa kura domowa (niektóre to chociaż dbają o siebie i nie są zdziadziałymi,zapuszczonymi głupkami) która nie zna czegoś takiego jak wyjście ze znajomymi ,uważa że kobieta jak urodzi to ma siedzieć w domu,nie spotykać się z ludźmi i służyć mężowi,tak też nauczyła swoich synów że im wolno wszystko a ich kobiecie nic ( w moim przypadku się pomyliła) wymądrza się do wszystkich że jak czyjeś dziecko nie pracuje i nie pomaga w domu mając dzieścia lat to spakować i za drzwi ,a sama trzyma pasożyta który nie dość że nie robi,ją traktuje jak guano to jeszcze wynosi z domu ,ja jestem dobra jak coś dla niej/za nią robię ,przez jakiś czas tak było że jej pomagałam ale od jakiegoś czasu olałam i powiedziałam że jak ma nie pracującego syna w domu to niech on robi ,nawet po ziemniaki go nie wyśle tylko wszystko robi sama za niego a potem biadoli że ją nogi bolą i jest zmęczona,oj długo by pisać wstrętna żmija i tyle,nie lubię takich co to uważają się za nie wiadomo co a głupie jak nie wiem co . 1 0 ~pieczulka (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 08:56 tak se cztam o waszych tesciowych a ja mialam problem z mama - ale nie miedzy rodzinami tylko wlasnie psychiczny - moja mame przekwitanie w wieku 40 lat tak zalatwilo ze hoho- prawie w wariatkowie wyladowala. gdy przebyla kuracje hormonalna , teraz bierze ziolowe preparaty zastepcze jest wszystko ok, ale przez jakis czas byla jak we mgle praktycznie w rok z wesolej pelnej zycia kobiety zmienila sie w taka jak wyzej opisana - gdyby nie to ze bylismy jeszcze wszyscy w domu i nam sie to nie podobalo ,to pewnie by sie zwinela w sobie i zostala zrzedliwa baba, ale miala nas i ja przycisnelismy , chodzilismy po lekarzach itp. jeszcze ma pare przywar - no i teraz gleboka depresje ktora sie objawia tylko i wylacznie problemami zdrowotnymi, a powierzchownie nikt by nie powiedzial ze jest w depresji 0 0 ~niezalogowana (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 09:21 pieczulka moja mama ma poważne problemy i uważa ze jest zdrowa do lekarza nie musi,tak jak teściowa udziela rad a sama nie wychowała bo imprezowała miała w d*p....tata się zajmował a teraz mi wytyka jak wyjdę do koleżanki,wiecznie ma coś mądrego do powiedzenia a że ja po 2 dziecku zrobiłam się bardziej szczera jak byłam to jak powiem prawdę to obraża się unosi i drze mordę,moja siostra urodziła w wieku 16 lat ,szkołę skończyła ale nie interesowała się dzieckiem moi rodzice wychowywali ,tatuś dziecka miał w d*pie brał tylko jak była potrzeba się pochwalić alko kasę wyciągnąć,moja mama się odgrażała a i tak nic nie zrobiła ,siostra zawsze miała syna w duopie i tak jest do tej pory alimenty na niego bierze a on chodzi w ciuchach od kolegów i tym co ja mu dam bo ona nic mu nie kupuje i traktuje jak guano,moja matka też zaczęła,jak tylko powiem jak było naprawdę to już jestem bebe i mam urojenia,do tego moja matka ma poważne problemy z alko bo rano jak wstanie to pierwsze co to drinka i tak cały dzień o16 17 potrafi się zataczać,nie widzi problemu i mówi że go nie ma a jak zwróciłam uwagę żeby nie piła pilnując moje dziecko to uważa że jest dorosła i może robić co chce,mam urojenia jestem chora psychicznie i o guana się czepiam,jak nie chce to nie musi ze mną mieć kontaktu obrona jej to mi że moja matka tak się zachowuje ale jej matka nie była lepsza robiła tak samo tylko że nie piła ,innym wytyka a sama nic nie robi. 0 0 ~pieczulka (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 09:51 no dobra, to nie tak jak wyzej opisane - chodzila mi ze mogla miec syf zbierala rozne rzeczy, nie umiala zapanowac nad domem, ciagle cos ja draznilo, gderala i plakala na zmiane... nawet stary polamany taboret oplakiwala, o karmniku nie wspomne i inne takie. typowe psychiczne problemy. nie chcialam w pelni porownywac mam, tylko ten opis z ta szmata to bylo cos co moja mama wtedy wczesniej czysto i schludnie bylo -mysmy dbali takze oporzadek wiec nie zaroslismy przez ten rok ;) 0 0 ~Z dyskrecji.... (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 13:21 Wiecie co, wczoraj rozmawiałam o tym szczerzej z mężem. Gadał z nią na obiedzie. Pytała co się ze mną stało, co mi jest. Mąż odpowiedział, że mówisz jej ciągle co ma robić to ma dosyć. A ona na to że ona jest taka dobra, miła dla nas zawsze ma obiad dla mnie jak przyjeżdzam, kawe mi robi. Ona uważa, że jak ma obiad i już zrobi tą kawe to nikt o nic nie powinien mieć do niej pretensji. I ona ostatnio " nic takiego'' nie powiedziała tylko żebym zostala. Ona jakby siebie nie słyszy. Gdyby powiedziała: Zostań, napijemy się kawki, potem się zbiorę i pójdziemy z małą na podwórko to bym została bez problemu. A jak ona mówi będziesz łazić po mieście, masz zostać nie przesadzaj!! to ja reaguje jak reaguje i poźniej jej unikam. A dla niej te dwie wypowiedzi niczym się nie różnią. Mąż dalej,że jej nie zmieni, mogę nie jeździć. Tylko to już jest sytuacja kwasowa. Nie da się tego jakoś inaczej? 0 0 ~Z dyskrecji niezalogowana. (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 13:33 A co Waszych przygód z teściowymi to też na bogato. Ja cały czas nie mogę zrozumieć jak można być tak wrednym. Ja wiem, że ja jestem ciapa ale ogólnie to mi z tym dobrze, ja nie czuje potrzeby dowalania innym. No może z mężem jak się poklócę to czasem mu jakąś szpilkę wbiję a tak to nie i już. Nie mam satysfakcji z dowalania innym. Moja mnie ciągle poucza co i jak mam robić, co kupować co gotować itd. A jak coś do mnie mówi nie wiem wyjmij sobie mleko z lodówki do kawy to łoooo matko. Otwieram lodówkę a tam bucha takim smrodem jak z szadółek. Ona nic nie wyrzuca, wszystko się ''jeszcze da zjeść'' w koszyku na owoce też gnije to wszystko i dalej nie wyrzuci chociaż wygląda to już obrzydliwie. A siedzi od lat w domu i nic nie robi. Czasami fakt powie coś mężowi, żeby mi dał na bluzkę czy jakiś kosmetyk ma czasami miłe gesty, i mi np teraz jak jest syf między nami to głupio że niby nie doceniam. Ale doceniam te przejawy ale to wszystko tonie w tych radach, upominaniach, krytykach... Nie wiem może powinnam z nią szczerze o tym porozmawiać. Mamo jest tak i tak ja jestem przywyczajona wychowana inaczej, nie bede tolerowac tego co mąż i reszta tolerują u mamy... Ale ja nie mam tyle jaj żeby się zdobyć na taką rozmowę chyba. Moi rodzice są zupełnie inni mój mąż do mojego taty ma mówić na Ty, tak zaproponował mu sam tata, mamie głupio i woli jednak mama ale też jest zawsze dla niego miła, nawet jak coś chcę się na niego poskarżyć czasami to go broni i mówi, ze jest fajny i sie dogadamy... To sa teście:) 0 0 ~... (10 lat temu) 29 lutego 2012 o 13:48 Możesz spróbować porozmawiać szczerze i na spokojnie. Obawiam się jednak, że jeśli teściowa nie widzi problemu, to raczej Cię nie zrozumie i odbierze to jako atak na siebie. Miałaś tego próbkę, kiedy Twój mąż z nią rozmawiał. Kto wie, może przemyśli swoje zachowanie. Ja po swojej mamie wiem, ze w tym wieku ciężko jest się człowiekowi zmienić, jeżeli sam nie widzi takiej potrzeby. A nawet jeśli chce, to jest to ciężki kawałek chleba. Dlatego z teściową nawet nie próbuję. Z moją dochodzi problem taki, że ma ona syndrom ofiary i nawet kiedy nikt nie ma do niej pretensji, sama je sobie wymyśla i wciska je nam w usta. Dlatego uważam, że walka może być raczej bezowocna i lepiej odpuścić niż miesiącami się denerować. 0 0
relacje z teściową forum